Za mną już dwa belgijskie biwaki, więc postanowiłam opisać trochę jak to tu wygląda, czym się różni i jakie są podobieństwa.
Scouting w Belgii dzieli się na 4 metodyki:
- KAPOENEN - dzieci w wieku 6 do 8 lat
- WELPEN - dzieci w wieku 9 do 11 lat
- JONGGIVERS - dzieci w wieku 12 do 14 lat
- GIVERS - młodzież w wieku 15 do 17 lat
+
- JINS - osoby w wieku 17/18 lat, przygotowują się do bycia liderami
Każda grupa wiekowa ma kilku liderów. Nie ma rozgraniczenia na drużynowych i przybocznych, liderzy są sobie równi. Co rok liderzy zmieniają metodykę w obrębie takiego jakby "Szczepu".
Jeśli chodzi o mundury to nie ma rozgraniczenia na damskie i męskie, obydwa są tego samego koloru.
Na mundurze nad lewą kieszenią powinna się znajdować plakietka Belgii i Europy.
Każdy rok harcerski ma tutaj swój temat. Co roku otrzymuje się nową plakietkę z aktualnym tematem, którą przyszywa się nad prawą kiesznią. Tematem roku 2015/2016 jest 'Be prepared'.
Plakietki z poprzednich lat przyszywa się na plecach, o tak:)
W Polsce bardzo duży nacisk kładziony jest na szanowanie munudru oraz prawidłowe go noszenie (koszula w spodnie, guziki pozapinane, chusta równo). W Belgii wygląda to zupełnie inaczej. Wkładanie munduru w spodnie jest rzadkością (tylko raz to widziałam), chusta może być przewieszona przez ramię, w sumie mało jest jednolitości w ich umundurowaniu :D.
W Polsce często słyszy się 'teraz zakładamy/zdejmujemy munudry' czy też tzw. 'alarm mundurowy'. Tutaj wszyscy cały czas są w mundurach, można je założyć na kurtkę lub bluzę, ważne żeby był widoczny! Przeważnie jest rozpięty i traktowany jak wygodna koszula, dzięki której wszyscy widzą że jesteś scoutem. Pobrudziłeś mundur? Czyli zabawa była przednia! A właśnie o to tutaj chodzi!
Nie istnieje tu coś takiego jak krzyż harcerski. Gdy spytałam o przyrzecznie harcerskie ('scout promise') opowiedzieli mi, że w wieku około 10 lat składa się przyrzecznie, podczas którego dostaje się plakietkę z wilczkiem (tylko że są dwie, pomarańczowy i szary, nie mam pojęcia czy dostaje się je na raz czy jak;/)
Jeśli chodzi o plakietki to można tu też kupić śmieszny zestaw opisujący prawdziwego scouta:
Czyli np. 90% awanturnika, 8% pioniera i 2% przytulnego zwierzaka = 100% scouta!
60% zabaw na zewnątrz, 25% zabaw w grupie i 5% oszukiwania = 100% scouta!
70% siły, 20% życia i 10% przechwałek = 100% scouta!
Jedną z bardzo ciekawych rzeczy jest tutaj 'totem'. Każdy lider ma swój totem, czyli taką ksywkę zawierającą zwierzę i przymiotnik opisujący to zwierzę. Są naprawdę kreatywni w wymyślaniu totemów! A wzięło się to z czasów, gdy na ziemię belgijską dotarło harcerstwo. Odpowiednik naszego Andrzeja Małkowskiego bardzo interesował się kulturą indiańską i tak powstały totemy.
Śpiewanie przy ognisku z gitarą to również raczej rzadkość tutaj (bardzo mi tego brakuje!).
Ogromną różnicą jest rónież to, że scouci w Belgii znani są z tego, że piją piwo. Duuużo piwa. Miałam okazję uczestniczyć w czymś w stylu ' biwaku liderów'. Muszę powiedzieć że był to duży szok. Na biwak jechaliśmy rowerami i tu już czekała na nas pierwsza piwna gra. Dostaliśmy około 5 skrzynek (!) piwa na 15 osób i instrukcje jak dojechać.. Po drodze mieliśmy robić zadania i dokumentować je zdjęciami oraz...wypić całe piwo. Na rowerze. W ciemnościach. Scouci...
Następnego wieczoru graliśmy w monopoly. Ah, brzmi tak niewinnie, a wyglądało to mniej więcej tak:
Większość akcji zarobkowych drużyny, również związana jest ze sprzedażą piwa.
Normalne jest też to, że idzie się w mundurze na.. imprezę.
No cóż, będąc na wymianie międzykulturowej staram się być otwarta na wszytskie inności, ale to mnie trochę przerosło:D.
Wydaje mi się też, że nie ma tu zbyt bogatej obrzędowości, mimo że są książki z cyklu 'jak prowadzić drużynę' to jakoś.. wydaje mi się że w Polsce to jakoś jest bardziej zorganizowane. No ale ciężko mi stwierdzić po jedynie dwóch biwakach, będę bacznie obserwować! Zostałam jednym z liderów Kapoenen, czyli najmłodszej metodyki.
Ostatni weekend spędziłam na biwaku z Jonggivers, na który zaprosiła mnie moja belgijska koleżanka Emma, ktra zeszły rok szkolny spędziła na wymianie w Polsce i poznała również polskie harcerstwo. Pomogła mi spisać różnice i spojrzeć na nie od tej drugiej strony.
Biwak przypominał przeciętny polski biwak dla harcerzy, śpiewaliśmy przed posiłkiem, graliśmy w mafię i pif paf i mnóstwo innych gier, dotąd mi nie znanych. (zapisuję je sobie, żeby wykorzystać po powroci do Polski!).
Podsumowując; różnice są! Małe i duże, są zalety i wady. Ale daje mi to namiastkę mojego polskiego harcerstwa, które znam i w którym juz tak długo jestem, a także możliwość poznania czegoś innego!
Czuwaj!
Marta:)